wtorek, 17 listopada 2015

Tak się nagle zachmurzyło

Wszechobecna retoryka strachu napędza emocje obrazami, nagłówkami, frazesami... Może świat oszalał, może zapytanie dokąd zmierzamy jest na miejscu. A może nie bardziej niż był i tam dokąd szliśmy tydzień temu. Można myśleć, że od piątku nic już nie będzie takie same, że coś się skończylo. Na pewno dla tych, których osobiście dotknął atak na Paryż. Tu natychmiastowe rozdarcie, bo przecież dotknął osobiście nas wszystkich, choć dużą część tylko z daleka. Tak jak ataki, które nie pojawiają się pod czerwoną linią z napisem 'breaking news'. Są miasta, w których ryzyko zamachów jest na porządku dziennym. Są na pewno. 


Idę za chwilę na koncert St Germain. Bilety mam od jakichś trzech tygodni. Cieszyłam się mocno, że po tylu latach zobaczę i posłucham na żywo, bo to muzyka z czasów studiów. Głupio pisać z "czasów młodości", choć lekką dekadę temu skończyłam w mieście wschodnim przygodę z polskim systemem edukacji. 

Nie byłoby w tym nic specjalnego gdyby nie fakt, że w czwartek Saint Germain, czyli Ludovic Navarre grał w ubiegły czwartek w paryskim Bataclan. Mam jeden wolny bilet. Obserwuję jak od kilku dni ludzie na facebookowym profilu SG masowo wyprzedają bilety, bo "już nie mogą pójść". Naturalny ludzki strach, gdy zło puka do coraz bliższych drzwi. Bo to był zamach na wolność, spokój ducha i życiowe 'right to quiet enjoyment", gdziekolwiek byśmy nie mieszkali. Chociaż naturalną reakcją jest bunt, że nie damy zamknąć się w klatce i żyć na klęczkach, tak ta niezgoda na barbarzyństwo okupowana jest obgryzionymi paznokciami, niespokojnymi spojrzeniami w pociągu i na stacjach, zupełnie jakby  niespodziewanie zapadł zmierzch. Jakieś ciemne chmury kłębią się gnane powiewami abstrakcyjnego lęku. Ten endemiczny stan 'in control' z napięciem po uszy dopóki nie przestąpię progu domu, gdzie nadal czeka bezsenność, niezrozumienie i niemoc. Ceną buntu i pragnienia normalności jest zasilany z zewnątrz niepokój. Najgorsze z możliwych uczuć powoli zapuszcza korzenie.  Paryski znajomy powiedział mi, że teraz jest bardziej niż kiedykolwiek zdeterminowany, by koncentrować się na jasnych stronach życia, któych nie brakuje. 

A ja wierzę, że człowiek z natury jest dobry. Zło jest opcjonalne.

2 komentarze:

  1. Też w to wierzę! Bardzo! Tak niewiele tych głosów zdrowego rozsądku. Panoszy się histeria, myślenie spowija mgła lęku, wzmaga się chęć odwetu. Nie wiadomo na kim, nie wiadomo jak. I tylko żal, że dopiero teraz czytam o tym jednym wolnym bilecie...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oby najprymitywniejsze instynkty nie wzięły góry. A bilet przepadł :)

      Usuń