"Rankiem objeżdżamy miasto autobusem. Nie jest to dobry sposób obcowania z architekturą New Yorku. Należy raczej wynaleźć parę punktów w mieście, dających najpełniejszy widok na wielkie budowle. Nowa architektura podobna jest pod tym względem do lasu tropikalnego. W samym lesie jest dość mroczno i duszno. Trzeba zobaczyć las dziewiczy z morza, z brzegu rzeki lub z wysokiego wzgórza, aby mieć prawdziwe o jego piękności pojęcie. Chyba najpiękniej wygląda New York z Brooklyn Bridge, Queensborough lub Manhattan Bridge. Objeżdżamy znane i sławne ulice w dole miasta. Słynna Wall Street wydaje mi się wyjątkowo cichem ustroniem. Walimy wgórę, wzdłuż Central Park. Jest bardzo gorąco, pogoda piękna, ale kolor drzew i trawników przypomina nam, że New York znajduje się na szerokości Neapolu."*
*Antoni Słonimski, Listy z Ameryki
Popijam kawę o smaku borówki. W tym wypadku musi to być borówka amerykańska, bo kawę zakupiłam w PortoRico Importing Co. na Bleecker Street, wiedziona tropem z "Przewodnika niepraktycznego po Nowym Jorku" Kamili Sławińskiej. Minęło kilka tygodni, nowe sprawy, nowe wyjazdy przykryły tamte. Zgodnie ze świeżym, czyli wolitywnie mocnym postanowieniem chciałabym pisać na niemal gorąco, kiedy myśli się kłębią a wspomnienia kształtują.